Dzieciaki zadbały o wystrój sali, ławy prokuratorów i obrońców, miejsca dla świadków i publiczności, był nawet strażnik sądowy.
Kolejne przesłuchiwane osoby wnosiły do sprawy oskarżonego nowe światło. Prokuratorzy zadawali podchwytliwe pytania, ale obrona nie dawała się zagonić w kozi róg. Ukoronowaniem były mowy końcowe, które wypadły znakomicie. Wyrok zapadł i był sprawiedliwy.
Dzieciaki wspaniale wczuły się w role i doskonale je odegrały. Pokonali swe obawy przed wystąpieniami i kolejne wyzwania nie będą im straszne.